Do Kołobrzegu wybrałem się z Rodziną która miała mi towarzyszyć podczas startu a przede wszystkim podczas docierania na metę .
Na miejscu szybko udałem się po pakiet tam wszystko sprawnie się odbyło i mogłem wrócić do auta, po drodze spotkałem Eugeniusza z którym udaliśmy zobaczyć miejsce startu. Powrót do auta przebieranko i w strojach startowych udaliśmy się na ostatnie minuty przedstartowe które
jak widać omawiamy z Eugeniuszem taktykę na bieg plan był prosty biec równo bez szarpania i wzajemnego ścigania czyli nie popełnijmy błędu z Orlenu rok temu żeby nikt nie poznał to przy omawianiu najważniejszych szczegółów zasłaniam usta żeby nikt niczego nie wyczytał :)
Bieg od początku pod kontrolą tempa ,biegliśmy równo bez szarpania kilka pierwszych kilometrów ok 12 biegnie się nad brzegiem morza później jest kawałek po normalnej drodze z której przechodzi się do lasu i na koniec moja zguba jak się okazało czyli droga utwardzona gruzem . Niestety musiałem zaliczyć kilka kontaktów z wystającymi kawałkami gdyż już po kilometrze zacząłem odczuwać ból w prawej stopie,który już mnie nie opuścił a przez te kilka kilometrów po tej drodze marzyłem o powrocie na asfalt mając nadzieję że tam stopa podczas kontaktu z równą nawierzchnią da mi trochę spokoju, w tym czasie prowadzenie biegu podświadomie przekazałem Eugeniuszowi w roli prowadzącego sprawdzał się wyśmienicie starałem się go trzymać i nie myśleć o bólu ale wizja drugiej połowy Maratonu z bolącą stopą nie ułatwiała mi sprawy.
Walka ze stopą spowodowała że zaczynało brakować mi pary i już w Ustroniu Eugeniusz zaczął się oddalać jeszcze udało mi się go mieć w polu widzenia do 37 kilometra gdzie on kontynuował bieg a ja niestety zacząłem walkę o dotarcie do mety było to najdłuższe 5 kilometrów w moim życiu tak mi się wtedy wydawało biegłem to za chwilę szedłem i tak w kółko na ostatnie 2 kilometry mocy i motywacji dodawała mi dziewczyna która biegła za mną i z chwili na chwilę zmniejszała odległość do mnie ostatni kilometr przebiegliśmy razem nawet udało nam się zamienić kilka słów jak się okazało to też najcięższa 5 w jej życiu :) na metę wbiegliśmy równo a ostatecznie ona zajęła miejsce przede mną.
Na kilkanaście metrów przed metą podbiegł do mnie Szymuś którego wziąłem na ręce i razem z nim dobiegłem do mety
Co do biegu i jego organizacji ,ja jestem jak najbardziej zadowolony na początek wydawanie pakietów ,u mnie odbyło się praktycznie bez kolejkowo , trafiłem tam beż komplikacji.
Bieg odbywał się na otwartej ścieżce jednak turyści mieszkańcy wykazali się uprzejmością i zastosowali się do komunikatów organizatora i przepuszczali biegaczy i dodatkowo dopingowali a jeżeli już jesteśmy przy dopingu to pozdrawiam Panią która wraz mężem i wnuczkiem chyba dopingowała biegaczy z gwizdkiem a już po kilku kilometrach była też w Gąskach na nawrocie i tak dodawała skrzydeł a za kilka chwil znów była w Ustroniu nie znam Pani ale Dziękuję dodałą mi Pani dużo sił dzielnie kibicując.
Ogólnie fajna impreza godna polecenia podczas Maratonu odbył się również półmaraton i Kids Maraton
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz