wtorek, 28 kwietnia 2015

Moja Relacja z przygotowań i Startu w Orlen Warsaw marathon

Start w Maratonie to był mój główny cel na 2015 r

Wybór padł na +ORLENWarsawMarathon 

Przygotowania ruszyły pełną parą od stycznia i wszystko szło jak najlepiej z każdym treningiem upewniałem się że dam radę. Starałem się uniknąć błędów z przygotowań do półmaratonu i nie przetrenowywać się.Jednak na sam koniec przygotowań doznałem kontuzji prze co start stanął pod bardzo dużym znakiem zapytania, było to 25 marca mimo tego wykonałem 3 treningi (jedno wybieganie 30 km ) 2 kwietnia po zawodach przełajowych gdzie łydka bolała mnie już od 2 km powiedziałem sobie stop i zacząłem szukać ratunku połączyłem to z przerwą od biegu .
Zabiegi plus rolowanie i przerwa spowodowały że 14 kwietnia wróciłem do truchtania ,od tego momentu wróciła nadzieja na Start w Maratonie ,jednak Mój nowy trener nie podzielał mojego entuzjazmu i zalecał mi zrezygnowanie ze względu na brak 2 wybiegań które mnie ominęły jak i możliwość powrotu kontuzji ,byłem uparty i powiedział "skoro tak bardzo chcesz to jedź ale przy pierwszym bólu łydki bieg stop ".
Jednak 21 popełniam pierwszy błąd i po bieganiu z rana wieczorem ulegam namową i idę grać w piłkę , w środę kolejny bieg ,w czwartek ostatnia 10 km i wieczorem będąc na orliku znów poszedłem grać.

Piątek luz od aktywności a sobota to jazda na Maraton 

 Trasa przebiegła bez żadnych komplikacji w samochodzie panowała super atmosfera 2 z nas jechało na debiut a jeden miał mieć 5 start ,dotarliśmy do Hotelu szybciej niż planowaliśmy .Szybkie rozpakowanie i polecieliśmy w rejon Stadionu Narodowego po drodze małe zwiedzanie fotka Pałacu Kultury i Stadion Narodowy osiągnięty.















Odnalezienie biura zawodów nie sprawiło żadnego problemu , szybko odebrałem pakiet i ruszyłem na halę zwiedzać stoiska na Expo nie omieszkałem odwiedzić moich partnerów TomTom i Ale Active Life Energy , ogólnie dużo wystawców było w czym wybierać i zrobić zakupy po niższej cenie :)





Dodaj napis



















Można było zrobić badania ,testy dosłownie szereg badań dla sportowców tylko czasu trochę mało i nie zdążyłem jedyne badanie jakie zrobiłem to badanie rodzaju stopy w Intersport i o dziwo wyszło mi że mam pronację (badanie w Pile wykazało że mam neutralną stopę ) ciekawe. 


Nie obyło się bez spotkań z innymi Blogerami 
fantastycznie było was poznać na żywo ,niektórych umówionych spotkań nie udało się zrealizować niestety czas płynął nieubłagalnie. Głównym celem był start więc już o 22 grzecznie leżałem w łóżku.











Rano śniadanko i szybciutko na start ,tam miało być wspólne zdjęcie na schodach tylko nawet nie wiedziałem na których ,więc nie zdążyłem na swoje zdjęcie Przepraszam was za to , nic trzeba było lecieć się przebierać i do strefy się udać.








W strefie była prowadzona rozgrzewka i w jej trakcie złapał mnie skurcz mięśnia Dwugłowego uda, jak puściłem nogę skurcz również puścił ale już wiedziałem że nie jest dobrze.
Postanowiłem biec razem z kolegą i plan był biec w granicach 5:20 na kilometr cel dobiec na metę w 3:45 jak widać na zdjęciu tempo mieliśmy szarpane 




Jednak mimo tego do 20 km dotarliśmy bez oznak zmęczenia i na ok 21 km zaczyna się pojawił się ból prawego śródstopia boli przy każdym płaskim lądowaniu (jakby mnie kamień uwierał ) zaczynam myśleć tylko o tym jak stawiać stopę żeby  nie bolało , w którymś momencie nadepnąłem na coś ból nie do opisania. Walka w głowie trwa ,na ok 23 km mam wrażenie że spuchły mi nogi i strasznie uwierają mnie opaski postanawiam je zdjąć ,w między czasie popełniamy jeszcze jeden błąd mianowicie jemy na każdym punkcie i na każdym pijemy co objawia się kolką która co jakiś czas daje o sobie znać , pierwsza chwila marszu pojawia się na 27 km kolejna po 30 km a od 35 zgubiłem kolegę i biegnę  już sam, do 37 to już walka o przetrwanie teoretycznie mogę stwierdzić że nie myślałem już wtedy miałem cel dotrzeć do mety nie ważne jak ale dotrzeć i odebrać medal nawet gdybym miał się czołgać na 36 dopadał mnie jakiś dziwny ból w klatce a widząc po drodze biegaczy którzy zasłabli nieźle mnie to nastraszyło ale na szczęście po kilometrze odpuściło na 37 km
spotykam Maćka też ma kryzys i ciągniemy razem dalej nie koniecznie szybko z marszem na przemian . Pod koniec spotykamy Huberta który biegł z  boku i dopingował swoją koleżankę a przy okazji pogonił i nas na każdą próbę zatrzymania reagował i biegłem dalej na sam koniec wykrzesał ze mnie resztki sił i nawet udało mi się przyspieszyć.
Na mecie mega radość i zmęczenie dużo kosztował mnie ten bieg przez 15 minut nie kojarzyłem jak coś ktoś do mnie mówił jakbym nie rozumiał po Polsku .











 


 


 


 











Jeżeli chodzi o organizację i oprawę jestem po olbrzymim wrażeniem ,to był najlepszy bieg organizacyjnie na jakim byłem do tej pory .
Pozdrawiam wszystkich których udało mi się spotkać jak również do zobaczenia tym z którymi się minęliśmy ,może będzie jeszcze okazja spotkać się na innym biegu 

4 komentarze: